Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cie — chęć pokazania się i rozrywki. A zresztą, to samo robiły matki, to samo robią i córki, taki jest zwyczaj, tak więc robić trzeba. Zwabiona i ugłaskana przez księdza Cognasse’a, pani Martineau starała przekonać męża, że w sprawie trzydziestu franków proboszcz miał słuszność. Ale Martineau krótko i węzłowato kazał jej milczeć i pilnować krów, był bowiem mężem starej daty, co nie pozwalali kobietom mieszać się do interesów męzkich.
Historya trzydziestu franków sama przez się była bardzo prosta. Od czasu jak wieś Jonville posiadała nauczyciela, pobierał on trzydzieści franków rocznie za dzwonienie w kościele. Marek, który nie chciał się tego podjąć, namawiał radę gminną, aby przeznaczyła na inny cel tę sumę, utrzymując, że proboszcz może sam opłacać dzwonnika. A właśnie trzydziestu franków rocznie żądał zegarmistrz miejscowy za naprawianie i regulowanie starego zegara kościelnego, który się wciąż psuł i opóźniał. Marek z pewną przekorą popierał sprawę zegara a chłopi starali się wymacać, co będzie dla nich korzystniejsze, czy żeby dzwoniono im na mszę, czy żeby zegar pokazywał dokładną godzinę, zaś do zawotowania nowych trzydziestu franków, aby wystarczyło i na jedno i na drugie, o tem nawet myśleć nie chcieli, mieli bowiem za zasadę nie obciążać budżetu gminy niepotrzebnemi wydatkami. Zaczęła się tedy wspaniała walka władzy proboszcza z władzą nauczyciela, który ostatecznie zwyciężył, gdyż ksiądz Cognasse, pomimo piorunu-