Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ciekawym, czy nie skorzystał z chwili, aby odedrzeć i zniszczyć róg wzoru, gdzie mogła być jakaś wskazówka. Wprawdzie pomocnik Mignot, który widział wzór, twierdzi teraz, jakkolwiek wahał się przedtem, że rogu odrazu brakowało.
— A trzej pomocnicy, braciszkowie Izydor, Łazarz i Gorgiasz? — spytał znowu Delbos.
Dawid, który na swoją rękę czynił poszukiwania z gorliwością, inteligencyą i godną uwielbienia cierpliwością, potrząsnął głową.
— Wszyscy trzej — odparł — mają alibi, które w sądzie poprą nietylko ich towarzysze, ale wiele innych osób pobożnych. Dwaj pierwsi wrócili, podobno, do szkoły razem z dyrektorem, braciszkiem Fulgentym. Braciszek Gorgiasz znowu odprowadzał jednego z chłopców, ale miał być z powrotem już o wpół do jedenastej, co zaświadczają wszyscy w klasztorze, oraz różne osoby świeckie, przyjaciele braciszków, co prawdą jest, bo widzieli go jak powracał.
Marek z miną zadumaną, patrząc wdał, jak człowiek w wiecznej pogoni za prawdą, wtrącił znowu:
— Nie mam żadnego zaufania do tego braciszka Gorgiasza, myślałem o nim... Chłopiec, którego odprowadzał, jest to Polydor, siostrzeniec Pelagii, kucharki moich teściów; wypytywałem go, ale to chłopak podstępny, próżniak i kłamca, badanie go wprowadziło mię w jeszcze większe zamieszanie... Ale postać braciszka Gorgiasza ciągle mam przed oczami. Podobno jest brutalny, zmysłowy, cy-