Rastoil i pani Delangre przyjmowały go uradowane, wsłuchiwały się w wyrzeczone przez niego słowa, by je następnie przez cały tydzień powtarzać, bywającym u nich przyjaciółkom.
Najgorliwszą z wielbicielek proboszcza była pani de Condamin. Przyjmowała go najponętniejszym ze swoich uśmiechów i nie zapominała ani na chwilę jak potężną może być władza uroczej, ładnej kobiety. Szeptała z nim o rzeczach tajemniczych, zamieniała spojrzenia i uśmiechy, świadczące, że istnieje pomiędzy nimi szczere przymierze, o którem nie chcą, aby wiedziano. Gdy tylko stanęła przed nią postać proboszcza, rzucała spojrzenie na męża, który, wiedząc, co ono miało znaczyć, wychodził natychmiast i, wsiadłszy na konia, przypominał sobie swoje obowiązki nadzorcy lasów i wód, żegnał ich słowami: „niechaj rząd obraduje” i ze spokojem męża, znającego usposobienie żony, pozostawiał ich sam na sam.
Bywając sam często i zawierając przymierze z panią de Condamin, zastosował się ksiądz Faujas w tem do wyraźnego żądania pani Rougon, która mu taką objawiła wolę, mówiąc:
— Ją wszyscy tutaj lubią, lecz nie mogą jej zapomnieć przeszłości. Ona zaś tego tylko pragnie. Jest to kobieta niezwykle inteligentna, stanowcza, lecz ukrywająca te zalety pod maską trzpiotowatej zawsze wesołej kokietki. Możesz z nią być zupełnie szczery. Dopomoże ci ona niemało, pracując bowiem dla ciebie, będzie zarazem pracowała dla siebie
Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/549
Wygląd
Ta strona została skorygowana.