Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/547

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spotkać ich razem, kiedy jednak ktoś obcy zbliżał się ku nim, natychmiast milkli.
Ksiądz Faujas prawie codziennie odwiedzał ochronkę pod wezwaniem Przenajświętszej Panny. W czasie rekreacyi, odbywającej się zwykle na podwórzu a wysadzonem drzewami, ukazywał się na wereadzie, uśmiechając 3ię do dziewczątek. Przybiegały do niego, a on je obdzielał przyniesionemi dla nich medalikami, obrazkami świętych lub poświęcanemi koronkami. Każda z nich uważana za łaskę, jeżeli do niej przemówił, lub ją po twarzy pogłaskał. Zalecał im, aby były grzeczne i rozsądne. Przyrzekały mu wszystkie, lecz starsze śmiały się przebiegle, udając skromne minki. Zakonice, dozorujące w ochronce, skarżyły się przed nim na niesforność tych rozpuszczonych, hardych dziewczyn, które kłóciły się i biły pomiędzy sobą, uprawiając przytem gorsze jeszcze nałogi. Proboszcz zachowywał się z wielką pobłażliwości, tłomacząc zakonicom, że trudno jest wymagać powagi i rozsądku od dzieci, a gdy czasami zgodził się na wyłajanie której z najniesforniejszych dziewczątek, prowadził ją do kaplicy i po łagodnem upomnieniu wypuszczał ztamtąd poddaną, skruszoną. Zdarzało się, że skutkiem jakiegoś ważniejszego przewinienia, kazał wołać rodziców. Po rozmowie z nim odchodzili ujęci, rozczuleni jego nadzwyczajną dobrocią i prostotą. Dzięki wychowankom ochronki, ksiądz Faujas pozyskał całą roboczą ludność Plassans. Wieczorem, wracając do