Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/533

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XIX.

Wybory miały mieć miejsce w październiku. W połowie września biskup, odbywszy dłuższą naradę z księdzem Faujas, wyjechał do Paryża. Mówiono, że do nagłego wyjazdu przyczyniła się depesza z Wersalu, zawiadamiająca go o niebezpiecznej chorobie jego siostry. Po pięciu dniach nieobecności wrócił do Plassans i, zasiadłszy teraz w wygodnym fotelu, odpoczywał, słuchając głosu księdza Surin, który mu czytał greckie, liryczne poezye. Owinąwszy się w fałdzistą, fioletową szubę, pomimo iż dzień był pogodny i ciepły, biskup rozkoszował się powrotem do ulubionego swego pokoju i z uśmiechem wsłuchiwał się w piękno wierszy Anakreonta, czytanych dźwięcznym, prawie kobiecym głosem swego ulubionego, przybocznego sekretarza.
— Ślicznie, ślicznie czytasz, moje dziecko szepnął — widać, że do ciebie przemawia muzykalność pięknej greckiej mowy.
Tu i nagłym odcieniem niepokoju, spojrzał na zegar i zapytał: