Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/510

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dni brutalnie, lecz rozkoszują się nią, zwolna wydzierając życie...
— Czyż by pan Mouret? — zaczęła pytać pani de Condamin.
— Pan Mouret — mówił dalej doktór — był zawsze złośliwego, despotycznego usposobienia. To drobne zboczenie umysłowe spotęgowało się z wiekiem, tak iż dzisiaj zaliczam go do kategoryi ludzi cierpiących na obłąkanie manifestujące się chęcią szkodzenia innym. Tego rodzaju chorzy są bardzo niebezpieczni; zbrodnicze ich popędy mogą się stać powodem najstraszniejszych katastrof. Miałem kiedyś klientkę, która również jak on zamykała się w pustym pokoju, by układać plany najwystępniejszych czynów.
— Ależ kochany doktorze, jeżeli masz rzeczywiście takie przekonanie o panu Mouret, powinieneś zapobiedz mogącemu ztąd wyniknąć nieszczęściu! — zawołał z przejęciem pan Rastoil. Powinieneś złożyć raport władzy i to nie odkładając.
Doktór zmięszał się nieco, wreszcie rzekł z miną medyka przekładającego leczenie migreny u ładnych kobiet:
— To co powiedziałem, zwierzyłem tylko moim tu zebranym przyjaciołom. Lecz wierzcie mi państwo, że gdy zostanę wezwany do wypowiedzenia mego zdania przez rodzinę chorego, potrafię spełnić chociażby najcięższy obowiązek.
— Najczęściej zdarza się, iż osądzonymi za waryatów są nie ci, którzy na to zasługują — rzek