Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, odpowiedziała Marta, wiele osób robi te samą uwagę a przed laty, gdy byliśmy młodzi, brano nas zazwyczaj za brata i siostrę. To podobieństwo przyczyniło się w znacznej mierze do skojarzenia naszego małżeństwa. W rodzinie mówiono, iż stanowilibyśmy wcale ładną parę i przy stole sadzano nas obok siebie. Ale najzabawniejsze było to, że gdy małżeństwo nasze zostało zdecydowane, czcigodny proboszcz Compan wahał się, czy może nam dać ślub ze względu na nadzwyczajne podobieństwo naszych twarzy.
— Państwo jesteście w blizkiem pokrewieństwie? — zapytał ksiądz Faujas.
— Tak, rzeczywiście jesteśmy kuzynami — odrzekła Marta, silnie się czerwieniąc. Ja jestem z domu Rougon a mój mąż przez matkę swą jest spokrewniony z rodziną Macquartów.
Zamilkła, nie chcąc dawać bliższych objaśnień, pewną przytem będąc, iż ksiądz Faujas musiał już słyszeć, że Macquartowie byli naturalną linią rodziny Rougonów.
Po chwilowem milczeniu, chcąc pokryć swe zmięszanie, Marta dodała:
— Tak mój mąż jak i ja, podobnymi jesteśmy do naszej babki. Tylko, że mój mąż jest zarazem podobny do swej matki, ja zaś odziedziczyłam podobieństwo pośrednio, albowiem mój ojciec zupełnie odmienne miał rysy od mojej babki.
Ksiądz Faujas przypomniał sobie, iż analogiczny wypadek zdarzył się i w jego rodzinie. Siostra