Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ludzkości złożył swoje zdolności do interesów, swój upór, przebiegłość i bezwzględną wzgardę dla przesądów. A nie zabrakłoby mu tej niezwalczonej siły, która zawsze zwycięztwo zapewniał miałby pieniądze! pełne skrzynie pieniędzy, które czynią tyle złego a jednak mogłyby tyle dobrego uczynić, gdyby dzielenie się z uboższymi stanowiło najwyższą chlubę i rozkosz człowieka!
Rozszerzając dalej swój projekt, Saccard zadał sobie wreszcie pytanie, dlaczego nie miałby ożenić się z księżną Orviedo? Określiłoby to jasno wzajemny ich stosunek i raz na zawsze położyło tamę wszelkim złośliwym pogłoskom... Przez cały miesiąc manewrował z niezrównaną zręcznością, podawał wspaniałe plany, usiłował stać się niezbędnie potrzebnym; wreszcie pewnego dnia spokojnie i naiwnie oświadczył się księżnej, malując zarazem obraz rozległych swoich planów. Proponował, że stanie się jej wspólnikiem oraz likwidatorem sum skradzionych przez księcia, że pomnoży je dziesięćkroć i następnie odda ubogim. Księżna ubrana tak jak zawsze w czarną wełniana suknię, wysłuchała go uważnie; najlżejszy ślad wzruszenia nie ożywił zwiędniętej jej twarzy. Najzupełniej obojętna na wszelkie inne względy a zainteresowana żywo li tylko korzyściami, jakie podobna współka przynieśćby mogła, odłożyła stanowczą odpowiedź do dnia następnego. Po namyśle odmówiła stanowczo, zastanowiwszy się zapewne, że w takim razie prze-