Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/678

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wej rady lub pociechy. Każde zdanie przychodzące jej na myśl, każde pytanie, najlżejsza nawet aluzya do bolesnego dramatu wydawały jej się obrażające, raniące boleśnie i niemożliwe do wypowiedzenia w obecności oszołomionej, konającej ze wstydu ofiary. Zresztą czyż mogłaby udzielić jakiejkolwiek pomocy nie wyglądającej na urągowisko — skoro sama także była zrujnowaną i nie wiedziała, jak zdoła dać sobie rady do ukończenia procesu?... Wreszcie rozrzewniona i litością przejęta, wyciągnęła ku nim ręce, mając łez pełne oczy.
Dwie te nędzne, przygnębione na wpół umarłe kobiety tonące we łzach w niewielkim wynajętym pokoiku, były jedyną pozostałością potężnego niegdyś i znakomitego rodu Beauvilliersów. Ród ten posiadał przed laty pałace, łąki, lasy, grunta uprawne, rozległe dobra ciągnące się na dwadzieścia mil wzdłuż wybrzeży Loary. Z biegiem czasu olbrzymie te dobra dziedziczne zmniejszały się stopniowo, aż nadeszła chwila, kiedy hrabina straciła ostatnie szczątki fortuny podczas jednej z tych burz spekulacyi nowożytnej, zupełnie dla niej niezrozumiałych: najprzód owe dwadzieścia tysięcy franków zaoszczędzonych, ciułanych grosz po groszu dla córki, następnie sześćdziesiąt tysięcy franków pożyczonych na hypotekę Aublets, nareszcie i folwark ten cały. Pałacyk przy ulicy Saint Lazare nie wystarczał na spłatę wierzycieli. Jedyny syn zmarł na obczyźnie, nie dobiwszy się