Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/647

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to dotknęło srodze mieszkańców najuboższych nawet chatek. Podobnie jak podczas zarazy morowej najwięcej na litość zasługiwały ofiary z tej średniej klasy pochodzące, bo straty te powetować zdołają ich synowie dopiero po wielu latach ciężkiej i krwawej pracy!
Pani Karolina wyszła wreszcie z domu, w celu odwiedzenia Mazauda i dążąc piechotą na ulicę Bankową, rozmyślała, ile to ciosów spadło raz po raz w ciągu ostatnich dwóch tygodni na głowę nieszczęśliwego meklera. Najprzód Fayeux okradł go na trzykroć sto tysięcy franków; następnie Sabatini pozostawił u niego niezapłacony rachunek wynoszący prawie dwa razy większą sumę; margrabia de Bohain i baronowa Sandorff odmówili zapłaty różnicy stanowiącej na nich dwoje przeszło milion franków; upadłość Sédille’a wreszcie zubożyła go o takąż samą sumę. Takie były jego straty, że już pominiemy owe osiem milionów franków, które mu pozostał dłużnym Bank powszechny, a które zakredytował był Saccardowi. Po tylu olbrzymich stratach zdawało się, że lada chwila musi on stoczyć się na dno przepaści. Dwukrotnie już obiegały na giełdzie pogłoski o jego upadku, gdy nieubłagany los wyrządził mu jedną jeszcze krzywdę, która stała się ostatnią kroplą przepełniającą kielich goryczy: przed dwoma dniami zaaresztowano jego urzędnika Flory’ego, przekonanego o kradzież stu osiemdziesięciu tysięcy franków. Wymagania