Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/547

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spekulanci i urzędnicy z kantorów mogą porozumiewać się wprost z agentami. W załomie utworzonym przez dwa tylne ramiona gwiazdy mieścił się rynek rent francuzkich, gdzie — podobnie jak w przedziale gotówkowym — każdy agent miał swego przedstawiciela w osobie specyalnego prokurenta. posiadającego odróżniające go od innych karnety. Zebrani dokoła kosza agenci wymiany oddani gorączce spekulacyi, zajmują się jedynie tranzakcyami na dostawę.
Mazaud, spostrzegłszy w lewym oddziale pełnomocnika swego Berthiera dającego mu znaki, podszedł ku niemu i półgłosem zamienił z nim słów kilka; pełnomocnicy bowiem nie mają prawa wchodzić poza kraty i obowiązani są trzymać się w przepisanej odległości od czerwonej aksamitnej poręczy, której profanom dotykać nie wolno. Codzień regularnie Mazaud przychodził na giełdę z Berthierem, oraz z dwoma innymi urzędnikami: jednym z oddziału gotówki, drugim z oddziału rent. Najczęściej przyłączał się do nich jeszcze likwidator domu i osobny urzędnik od telegramów. Ostatni ten urząd spełniał zawsze Flory, z twarzą pokrytą coraz to gęściejszą brodą, z poza której widniały tylko błyszczące, czule spoglądające oczy. Od czasu owej pierwszej wygranej dziesięciu tysięcy franków po bitwie pod Sadową, Flory, podniecany wymaganiami panny Chuchu, która stawała się coraz kapryśniejszą i rozrzutniejszą, zaczął grać zapamiętale na wia-