Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/543

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lacyi, bez angażowania się ani na zwyżkę, ani na zniżkę? Stojąc wciąż przy filarze, Saccard widział, że koło niego gromadzi się coraz liczniejszy zastęp klientów i pochlebców. Co chwila ktoś wyciągał ku niemu rękę, on zaś witał wszystkich z jednakową swobodą, uściskiem dłoni zapewniając ich o zwycięztwie. Niektórzy przybiegali, zamieniali z nim kilka słów i odchodzili radością przejęci; inni znów pozostawali tutaj, nie chcąc go odstąpić i szczycąc się tem, że do jego stronnictwa należą. Niejednokrotnie Saccard rozmawiał uprzejmie z ludźmi, których nazwiska nawet nie pamiętał, I tak; nie mógł przypomnieć sobie Maugendre’a, dopóki kapitan Chave nie wymienił jego nazwiska. Kapitan, pogodziwszy się ze szwagrem, namawiał go do sprzedaży, lecz wszelkie jego usiłowania spełzły na niczem, gdyż uścisk dłoni dyrektora rozniecił w sercu Maugendre’a nowy zapał i bezgraniczne nadzieje. Następnie zbliżył się z prośbą o radę fabrykant Sédille, należący do członków zarządu. Jego dom handlowy był zachwiany, majątek cały zależał tak dalece od powodzenia banku, że przypuszczalna zniżka groziła mu bankructwem. To też zakłopotany, namiętnością spekulacji trawiony, a nadto niespokojny o syna swego Gustawa, który niewiele korzystał w kantorze Mazauda, choiał się upewnić i nabrać odwagi. Saccard poklepał go po ramieniu, pragnąc go natchnąć nową wiarą i za-