Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/535

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sobie arogancyą stał na długich czaplich nogach.
— Wiesz pan, co wszyscy mówią?
Musiał podnieść głos, gdyż niepodobna było go dosłyszeć wśród wzmagającego się wciąż hałasu rozmów, wśród wrzawy nieustającej, podobnej do huku wód, które wydarłszy się z koryta, zalewają wszystko naokół.
— Wszyscy mówią, że będziemy mieli wojnę w kwietniu.. Wobec nieustannych uzbrojeń nie może się to skończyć się inaczej... Niemcy nie chcą nam zostawić czasu na zastosowanie nowego prawa wojennego, które izba ma postanowić... Zresztą Bismark...
Pillerault wybuchnął głośnym śmiechem.
— Dajże mi pan święty spokój ze swoim Bismarkiem!... Jak mnie tu pan żywym widzisz, rozmawiałem z nim przez parę minut tego lata, gdy bawił w Paryżu... Ani mu się marzy nawet o tem!.. Jeżeli nie jesteś pan zadowolonym jeszcze po takiem powodzeniu naszej wystawy, to nie wiem doprawdy, czego się panu zachciewa! Przecież to jasne jak na dłoni, że cała Europa do nas należy!
Moser rozpaczliwie pokiwał głową i chociaż cisnące się tłumy coraz to nowych przybyszów co chwila przerywały im rozmowę w kilku słowach wypowiedział swe obawy. Stan rynku jest zanadto świetny... bo świetność to licha, fikcyjna, niezdrowa, podobnie jak tłuszcz ludzi chorobli-