Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/451

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niem następnie Paryż cały zasypać. Od tej obwili powodzenie wzrastało szalenie; tryumf to był z apoteozą graniczący. Odpowiedziano oklaskami na nowe przypomnienie bilansu roku po przedniego, nikt bowiem nie słyszał ani słowa wtedy, gdy Luvignière odczytywał sprawozdanie. Największą radość wzbudziły jednak przewidywania bilansu przyszłości: miliony płynące z Towarzystwa Zjednoczonych statków, miliony — z kopalń srebra w górach Karmelu, miliony z narodowego banku tureckiego... dodawano i dodawano bez końca, dochodząc najswobodniej, bez żadnego trudu do wymarzonych trzydziestu sześciu milionów zysku. Miliony spadały kaskadą równą, jednolitą, rozbrzmiewającą głośno naokół. A widnokrąg przyszłych operacyj rozszerzał się bardziej jeszcze. W głębi uroczego tego krajobrazu zarysowywało się generalne towarzystwo kolei żelaznych na Wschodzie: najprzód linia centralna, około której roboty już się niebawem rozpoczną, następnie odnogi i linie boczne, następnie uwikłanie Azyi całej w sieć przemysłu doprowadzonego do najwyższego stopnia rozwoju, tryumfalny powrót ludzkości do dawnej kolebki, zmartwychpowstanie świata całego... a wpośród tego wszystkiego, na najdalszym planie przeczuwać się dawał mglisty obraz tego, o czem głośno mówić nie chciano: owa tajemnica, stanowiąca uwieńczenie dzieła a mająca wzbudzić podziw na najdalszych świata krańcach. Wszyscy