Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/395

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dniejszego nad pieniądz, który wszystko brudzi i bez litości pożera?
Nagle pani Karolina zerwała się gwałtownie z miejsca. Nie! to rzecz potworna!... tak dłużej być nie może!... ona nie może pozostać nadal z tym człowiekiem!... Przebaczyłaby mu zdradę, jakiej się względem niej dopuścił, ale na myśl o wszystkich dawnych jego bezeceństwach, nieprzezwyciężony wstręt ją ogarniał i drżała z obawy, jak strasznych zbrodni ten człowiek w przyszłości dopuścić się może. Tak! ona musi wyjechać natychmiast, jeżeli nie chce być obryzganą błotem i zmiażdżoną pod gruzami padającego gmachu!... Nie była zdolną oprzeć się pokusie wyjechania daleko, bardzo daleko... udania się na krańce Wschodu do brata nie dlatego, aby jego uprzedzić, ale aby samej zniknąć... Jechać trzeba! jechać niezwłocznie! Szósta dopiero... musi wyjechać do Marsylii pociągiem kuryerskim, odchodzącym o siódmej minut piędziesiąt pięć... czuje bowiem że nie miałaby sił do spotkania się z Saccardem. W Marsylii porobi konieczne sprawunki, kupi trochę bielizny, suknię na zmianę i wsiądzie na okręt... Za kwadrans najdalej będzie gotową do podróży... Rzuciła okiem na stół i zatrzymała się chwilę na widok rozpoczętego memoryału... Po co zabierać te papiery, skoro to u podstaw samych przegniłe, musi runąć prędzej lub później?... Pomimo tego jednak zaczęła starannie układać i zbierać notatki przez przyzwy-