Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/383

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Potem zniknął za drzwiami. W tejże chwili dał się słyszeć szelest sukien kobiecych: to Klara, zadowolona ze swego dzieła, uciekała z obawy, aby jej nie pociągnięto do odpowiedzialności.
Saccard, drżący jeszcze z gniewu, poszedł zamknąć drzwi. Baronowa siedziała wciąż jak przykuta do krzesła. Powróciwszy, zaczął chodzić wielkiemi krokami po pokoju, wrzucił do kominka polano, które wypadło na podłogę i teraz dopiero zauważył, że baronowa nie zaczęła się dotąd ubierać.
— Ubierz-że się, moja droga — rzekł łagodnie — i nie bierz całej tej historyi do serca... Głupstwo się stało, ale nic złego z tego nie wyniknie... Zejdziemy się tu pojutrze, aby obmyśleć, co uczynić należy, czy zgoda?.. A teraz muszę uciekać... obiecałem Huretowi że się z nim dzisiaj rozmówię...
A gdy ona zaczęła się ubierać, krzyknął jeszcze z przedpokoju:
— Pamiętaj, abyś nie zrobiła głupstwa, jeżeli będziesz kupowała włoskie!... Kupuj tylko z premią, nie inaczej!
W tym samym czasie, o tej samej godzinie, pani Karolina siedziała przy biurku z twarzą w dłoniach ukrytą i rzewnie płakała. Cyniczne słowa furmana, wyjawiającego zdradę, co do której łudzić się nadal nie mogła, rozbudziły w niej na nowo wszystkie podejrzenia, wszystkie obawy,