Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VII.

We dwa miesiące potem, w mglisty, lecz ciepły dzień listopadowy, pani Karolina zaraz po śniadaniu poszła na górę do sali rysunkowej i zabrała się do roboty. Brat jej, bawiący teraz w Konstantynopolu, gdzie go zatrzymywała ważna sprawa dróg żelaznych na Wschodzie — polecił jej uporządkowanie notatek, zebranych podczas pierwszej podróży i ułożenie z nich memoryału, któryby stanowił streszczenie historycznego przebiegu kwestyi. Od dwóch dni pani Karolina pracowała nad tem w nadziei, że praca ta pochłonie całkowicie wszystkie jej myśli. Tego dnia było tak ciepło, że nie dorzuciła drew na kominek a nawet otworzywszy okno, stanęła w niem na chwilę, przypatrując się starym, ogołoconym już z liści drzewom, które rysowały się sinawo na bladem tle niebios.
Zasiadłszy następnie do roboty, przez pół godziny pisała bez przerwy, poczem nie mogąc znaleźć potrzebnego jej dokumentu, zaczęła przerzucać kolejno stosy papierów, leżących na stole. Wstała, przerzuciła inne jeszcze papiery i powróciła do biurka, trzymając w ręku mnóstwo więk-