Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaś dziennik należy do opozycyi, minister musi jednak starać się o względy banku przez tenże dziennik reprezentowanego, usiłuje go rozbroić i pozyskać, skutkiem czego nadaje mu nieraz przywileje większe, niźli dziennikom rządowi przyjaznym... Nie troszczcie się zatem, panowie, o barwę „Nadziei“, ale pomyślcie o tem, aby mieć własny dziennik. Wielkie to źródło siły!
Saccard milczał chwilę, rozmyślając nad tym projektem z właściwą sobie bystrością inteligencyi, dzięki której w mgnieniu oka umiał przyswoić sobie cudzy pomysł, rozebrać go i przystosować do swoich potrzeb, tak że nieraz zdawało mu się, iż z samego siebie cały plan wysnuł. Postanowił zatem kupić „Nadzieję“, położyć koniec ostrym występom przeciw rządowi, złożywszy dziennik u stóp brata, aby tym sposobem za skarbić jego wdzięczność, zachować pewien odcień katolicki, zatrzymać go jako pogróżkę podjęcia w każdej chwili wojny w obronie interesów kościoła. A gdyby nie okazano się względem niego uprzejmym, wtedy podniesie sprawę Rzymu, spróbuje olśnić świat projektem założenia w Jerozolimie stolicy papiezkiej. Świetnyby to był fajerwerk na zakończenie walki!
— Czy mielibyśmy jednak swobodę działania? — zapytał nagle.
— Najzupełniejszą!... Dziennik wpadł teraz w ręce jakiemuś biednemu człowiekowi, który nigdy grosza nie mając, odda go nam chętnie za