Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niezmiernie byłobymi przykro, gdybyście się wplątali w jakieś podejrzane spekulacye, które ostatecznie doprowadzają do zguby i zgryzot. Ot naprzykład, skoro już o tem mówimy, przyznaję, że niczego nie lękam się więcej, jak gry na giełdzie, Przepisując dany mi przez pana projekt ustawy, wyczytałam z radością, że ósmy artykuł zabrania stowarzyszeniom wszelkich operacyj terminowych. Wszak tem samem wzbronioną jest także gra na giełdzie, nieprawdaż? Przykrego doznałam potem rozczarowania, gdy pan wyśmiewałeś się ze mnie, dowodząc, iż artykuł ten jest tylko kwestyą formalności, wykrętem, do którego wszystkie stowarzyszenia się uciekają, ale którego żadne z nich nie przestrzega w praktyce. Ach! gdyby to odemnie zależało, chciałabym, abyście panowie wypuścili obligacye zamiast tych piędziesięciu tysięcy akcyj. Widzi pan, jak biegłą stałam się w prawie po przeczytaniu kodeksu; wiem teraz, że na obligacye grać nie można, te właściciel obligacyi jest li tylko wierzycielem, biorącym oznaczony procent od pożyczonych pieniędzy, bez żadnego udziału w zyskach, akcyonaryusz zaś jest stowarzyszonym a zatem bierze udział w zyskach i przyjmuje odpowiedzialność za straty. Powiedz mi pan, dla czego nie chcecie ograniczyć się na obligacyach? Czułabym się wtedy tak spokojną i szczęśliwą!
Nie chcąc zdradzić trwogi miotającej jej sercem, pani Karolina w żartobliwym tonie wyma-