Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pobożna kobieta, umarła ze zmartwienia, on zaś, pozostawszy z córką, którą chwilami ubóstwiał a najczęściej zaniedbywał, umieścił ją w liceum, gdy zaś ukończyła nauki, powierzył dalekiej krewnej. Umierając, przypomniał sobie o córce i wymógł na Wilhelmie, by zechciał ją przygarnąć do swego domu i czuwać jak nad własnem dzieckiem. Okazało się, że krewna, u której przebywała Marya, posiadała skład bielizny, lecz zaplątawszy się w interesach, musiała go sprzedać. Marya więc, mając lat dziewietnaście, znalazła się na bruku, bez grosza, lecz zasobna w zdrowie i energię, a ufna w swój szkolny patent liczyła, iż zarobi na swe utrzymanie za pomocą dawania lekcyj na mieście. Lecz Wilhelm oparł się tym projektom młodej dziewczyny i w imieniu pani Leroi-babki, zaproponował jej stanowisko pomocnicy w zarządzie jego domu. Pani Leroi bowiem podupadła już na siłach a przytem liczyła, iż przybycie Maryi rozweseli i rozjaśni dom, pogrążony w żałobie od czasu śmierci Małgorzaty. Marya zajęła więc stanowisko starszej siostry trzech synów Wilhelma, którzy zbyt jeszcze byli młodymi, by zapłonąć ku niej innem niż braterskiem, uczuciem. Chłopcy spędzali całe dnie w szkole, wszyscy domownicy oddawali się pracy, a Marya za ich przykładem prędko stała się pożyteczną i szczęśliwą wśród nowej rodziny.
Minęło lat pięć. Marya, pomimo zdarzających się okazyj wyjścia zamąż, nie decydowała się na