Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Płodność.djvu/391

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wtem, weszła do pokoju pani Bourdieu, prowadząc za sobą jakąś kobietę; poznał, że to była Zofia Couteau, zwana zwykle la Couteau, owa dostarczycielka mamek na wsi i na miejsca w Paryżu, którą spotkał u państwa Séguin. I ona musiała poznać tego pana, męża pani będącej wtedy w ciąży a pyszniącej się, że sama karmi swoje dzieci, jakby nie wiedziała, że to ludziom odbiera zarobek. La Couteau udała wszakże, iż nie zna Mateusza, była bowiem dyskretna skutkiem swego zawodu i oddawna przestała być ciekawą, bo mnóstwo historyj codziennie przesuwało się przed jej oczami. Cecylia i Irma pożegnały się z siostrą i wyszły.
— Cóż, moja droga, czyś się namyśliła? — spytała pani Bourdieu Norinę. — Cóż zadecydowałaś zrobić z tem biednem maleństwem, tak milutko śpiącem w kołysce? Oto jest osoba, o której ci mówiłam... Przyjeżdża z Normandyi do Paryża co dwa tygodnie, przywozi ztamtąd mamki a wywozi na wieś niemowlęta, które tam rozmieszcza u różnych rodzin. Ponieważ upierasz się i nie chcesz karmić swojego dziecka, mogłabyś je powierzyć pani Couteau a gdy będziesz mogła, to je później zabierzesz. A jeżeli chcesz je zupełnie porzucić, to pani Couteau odda nam tę usługę, że dziecko odwiezie do podrzutków.
Norina silnie się zmieszała i rozpaczliwie opuściła głowę na poduszkę, przysłaniając ją swojemi prześlicznemi, rozpuszczonemi blond wło-