Strona:PL Zola - Płodność.djvu/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bota pójdzie gładko, jak z płatka, jak to mówią stare doświadczone baby...
Krzątał się przy pomocy dozorczyni, by wszystko przygotować. Na każde gwałtowniejsze jęknięcie Maryanny, odpowiadał słowami zachęty, by nie powstrzymywała się opanowywaniem bólów, by dopomagała ich naturalnym objawom, bo to przyśpieszy oczekiwany rezultat. A gdy podczas chwilowej przerwy spytała go o panią Séguin, odpowiedział jej bez dawania szczegółów, że powiła córkę, co ostatecznie rozgniewało męża. Z tą samą oględnością zachował się Mateusz; gdy chciała się go rozpytywać, co się wydarzyło u państwa Morange, odrzekł, że Walerya jest bardzo chora. Po cóż ją mieli smucić i niepokoić wiadomościami o innych, gdy sama była teraz w ciężkiej porodowej walce. A właśnie chwyciły ją ostatnie bóle. Znoszona męczarnia wyrywała z jej piersi regularne krzyki, przypominające ciężkie nawoływania się ludzi, gdy w natężonym wysiłku ścinają stare dęby w lesie. Mateusz nie mógł sobie miejsca znaleść. Ta ciągła skarga rodzącej żony trwożyła jego serce, zdawało mu się, że i jego członki ból szarpie, rozrywa na sztuki. Oddalał się od łóżka, znów powracał, nachylał się, by patrzeć na tę ukochaną głowę, której przymknięte oczy sączyły łzy cieknące po bladych policzkach Z nabożeństwem całował te biedne, płaczące oczy a łzy spijał mieszając ze swojemi.