Strona:PL Zola - Płodność.djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z Rougemont i nawet odpisała jej, że życzy sobie jej powrotu przed oczekiwanym połogiem. Lecz Celestyna zawiadomiła panią, że choroba matki przedłuża się, ale z godziny na godzinę spodziewać się można jej śmierci, zatem nie może jeszcze wracać do Paryża. I oto, wiedząc o tem, Mateusz miał teraz przed sobą ową Celestynę, która była nie w Roagemont lecz u akuszerki, tydzień temu odbywszy u niej połóg.
— Tak proszę pana, zaszłam w ciążę... Zdawało mi się nawet, że pan któregoś razu tak na mnie spojrzał, jakby się tego domyślał... Oj, mężczyźni to odrazu takie rzeczy widzą... A moja pani ani na chwilę nie posądziła mnie, że jestem w tym stanie... prawda, że robiłam co mogłam, by to przed nią skrywać... Miejsce dobre, więc nie chciałam go stracić, zatem wymyśliłam chorobę mamy a w Rougemont mam przyjaciółkę, la Couteau, ona za mnie listy odbiera i moje do Paryża, do pani wyprawia... Wiem, że brzydko jest kłamać, ale proszę pana muszę sobie radzić, boż inaczej przepadłabym, jak każda biedna dziewczyna, którą uwiedzie jaki łajdak, nie chcący dotrzymać swoich zobowiązań...
Celestyna nie przyznała się przed Mateuszem, że już po raz drugi była teraz matką i że tym razem nie udało się jej tak szczęśliwie, jak przy pierwszem dziecku. Rok temu, prawie, że co do jednego dnia równo rok, jak urodziła dziecko nie-