Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1000

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na jaką wycieczkę po okolicy. Lekki dreszcz przeszedł ją jednak, kiedy przypomniała sobie z jakiem wzruszeniem po dwakroć wczoraj ściskał ją niby żartem, odchodząc na spoczynek.
A kiedy poczęła rozglądać się dokoła, spostrzegła na kominku list pod swoim adresem, list serdeczny, w którym chłopiec przepraszając, że jej sprawia tak wielką przykrość, prosi, by go wytłumaczyła przed ojcem, nie dając zresztą żadnych szczegółów prócz tego jedynie, że znaglony jest na czas niejaki ich opuścić.
Dla małżonków był to cios bardzo bolesny taka rozterka w rodzinie tak pełnej dotąd serdecznej łączności, ten czyn niepiękny ze strony najbardziej pieszczonego z ich dzieci; pierwszy, co zrywał w nagłym napadzie szału węzeł rodzinny. Największą trwogą przejmowała ich myśl, że niezawodnie nie sam jeden opuścił te strony. Poczęły się domysły, zaczęto zestawiać z sobą różne okoliczności całego tego zdarzenia. Karolina przypomniała sobie, że słyszała wieczorem, jak Grzegórz niemal zaraz schodził na dół napowrót, zanim jeszcze służące pozamykały drzwi od sieni. Niezawodnie pobiegł spotkać się z Teresą, ukrytą gdzie w krzakach i oboje podążyli śpiesznie pieszo do Vieux Bourg, zkąd pociąg ostatni do Paryża odchodził o dwadzieścia pięć minut po północy.
I rzeczywiście tak było, w południe już dowiedzieli się, że Lepailieur wyprawiał najokropniejsze