Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/441

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oranżeryi. Zobaczyła nogi męzkie zagłębiające się w ciemności kręconych schodów. Słaby uśmieszek rozświecił twarz jej woskową, i unosząc w górę suknię czarnoksięzką, aby módz iść prędzej, poszła poszukać brata, mięszając kotylionową figurę, pytając każdego spotkanego po drodze lokaja. Nakoniec znalazła Saccarda z panem de Mareuil w przyległym do sali jadalnej pokoju który zamieniono dziś prowizorycznie na fumoirt. Obadwaj ojcowie umawiali się o posag, o kontrakt ślubny. Ale skoro siostra szepnęła mu słowo do ucha, Saccard podniósł się, przeprosił i zniknął zaraz.
Na górze gabinet tualetowy pełen był nieładu. Na krzesłach porozrzucane były kostiumy nimfy Echo, podarty trykot, strzępy zgniecionych koronek, stos zrzuconej bielizny, wszystko to, co pośpiech oczekiwanej kobiety pozostawia za sobą. Drobne utensylia tualetowe z kości słoniowej i srebra porozrzucane były potrosze wszędzie; szczotki i pilniki pospadały na dywan a mokre jeszcze ręczniki, mydła rozproszone po marmurze umywalni, flakony poodkorkowywane napełniały ten namiot koloru ciała przejmującym, silnym zapachem. Młoda kobieta, aby spłukać z ramion i szyi warstwę blanszu, zanurzała się w wannie z różowego marmuru, po skończeniu żywych obrazów; smugi tęczowe wystąpiły kręgami na powierzchnię wychłodłej wody.