Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/412

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ką poufałą zażyłość a brat jego grał rolę dobro dusznego człowieka, godził się na oddanie mu przysługi okazywania, że go bardzo kocha. Był on rzeczywiście wyższym, po nad ten tłum cały, z jasnem, bystrem swem spojrzeniem, z widoczną wzgardą dla maluczkich szalbierstw, z szerokiemi ramionami, które jednem wstrząśnieniem mogły cały ten świat wywrócić. Kiedy wreszcie rozmowa doszła do kwestyi małżeństwa, okazał się ujmującym, dał do zrozumienia, że ma w pogotowiu dla synowca podarek weselny; mówił o nominacyi Maksyma na audytora w Radzie stanu. Powtórzył nawet po dwakroć bratu z miną serdecznej otwartości:
— Powiedzże, proszę, twemu synowi, że będę mu świadkiem przy ślubie.
Pan de Mareuil rumienił się z radości. Winszowano Saccardowi, pan Toutin-Laroche ofiarował się na drugiego świadka. Potem nagle poczęto rozmawiać o rozwodach. Jeden z członków opozycyi miał właśnie tę „smutną odwagę“, mówił pan Haffner, bronienia tej hańby społeczeństwa w Izbie. I wszyscy poczęli się oburzać. Ich moralność znajdowała niesłychanej głębokości orzeczenia na potępienie rzeczy tak ohydnej. Pan Michelin uśmiechał się przez ten czas nieśmiało do ministra a Mignon i Charrier zauważyli ze zdziwieniem, że kołnierz ministeryalnego fraka był zużyty.
Pan Hupel de la Noue przez ciąg tej rozmowy stał zaambarasowany, opierając się o fotel barona Gouraud, który zamienił z ministrem tylko milczące