Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tury oficyalnej na kogo innego. Pan de Mareuil był przerażony, wydał trzykroć sto tysięcy franków w departamencie, posiadał w nim wielkie dobra, w których się nudził okropnie i które trzebaby było sprzedać ze stratą. To też przyszedł błagać drogiego swego przyjaciela, żeby ułagodził brata, przyrzekł mu w jego imieniu wybór całkiem przyzwoity. Przy tej to sposobności Saccard powrócił do rozmowy o małżeństwie dzieci i obadwaj ojcowie postanowili je stanowczo.
Maksym, kiedy go chciano wybadać w tej sprawie, doznał niejakiego ambarasu. Ludwika bawiła go, lubił ją, więcej jeszcze kusił go jej posag. Przystał na wszystkie warunki Saccarda, chcąc sobie oszczędzić przykrości dyskusyi. Ale w głębi duszy wyznawał sam przed sobą, że na nieszczęście sprawa nie da się przeprowadzić tak gładko, jak przypuszczano. Renata nie zgodzi się nigdy; będzie płakać, będzie mu wyrabiać sceny, gotowa jest jeszcze popełnić jakiś straszny skandal, nad którym zdumiewać się będzie cały Paryż. Rzecz to wcale nieprzyjemna. Teraz poczynał się jej bać. Wpatrywała się w niego często niespokojnemi swemi oczyma, posiadała go tak despotycznie, że chwilami czuł szpony, zatapiające się w jego ramieniu, kiedy położyła na niem białą swą rączkę. Jej burzliwość przeszła teraz w popędliwość, w jej śmiechu słychać było jakieś złamane dźwięki. Począł lękać się rzeczywiście, aby której nocy w jego ramionach nie do-