Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie domyślać, że go spotyka nieprzyjemna odmowa. Podniósł się, mówiąc:
— A więc w każdej chwili do twojej dyspozycyi.. Znajdę ci tę sumę, skoro uznasz, że ci jest już konieczną. Larsonneau nie będzie tu zgoła potrzebnym, rozumiesz. To prezent, który przyjmiesz odemnie.
Uśmiechał się dobrodusznie. Ją przejęła okrutna trwoga. Czuła, że utraci tę resztkę równowagi, która jej pozostała jeszcze, skoro się odda mężowi. Ostatnią jej dumą było, że wprawdzie poślubioną jest ojcu, ale jest żoną tylko dla syna. Często, kiedy Maksym wydawał jej się zimnym, starała się dać mu do zrozumienia tę sytuacyę za pomocą wielce jasnych aluzyj; prawda, że młody człowiek, który, jak się spodziewała, winien był jej upaść do nóg, po tem zwierzeniu pozostawał tak samo obojętnym, jak poprzednio, sądząc prawdopodobnie, że chciała go poprostu tylko upewnić co do kwestyi możliwego spotkania się z ojcem w pokoju szaro różowym.
Skoro ją Saccard opuścił, ubrała się pośpiesznie i kazała zaprzęgać. Przez ten czas, kiedy ją kareta unosiła ku wyspie Św. Ludwika, przyspasabiała się w myśli, w jaki sposób poprosi o te piędziesiąt tysięcy franków ojca. Rzuciła się na oślep w ten pomysł, nagle powstały, nie chcąc się nad nim nawet zastanawiać, choć czuła się dziwnie trwożliwą w duchu i strach ją zdejmował niepokonany wobec podobnego kroku.