Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/941

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ci wszystko, a potem błagać ją będę, aby raczyła mi przebaczyć, iż nie dochowałam sekretu...
Jeszcze zniżyła głos i tchnieniem już tylko szeptała Piotrowi słowa:
— W czasie owej pamiętnej nocy, tej uroczej nocy pełnej miłości, zachwytu i słodkiego uniesienia, pamiętasz?... Gdyś mnie dowiózł w wózku z pod wielkich drzew przed jaśniejącą grotę... tej nocy w modłach moich za ciebie, gdym gorzała ogniem miłości i ekstazy, przyrzekłam Przenajświętszej Pannie, iż złożę jej dar mojej dziewiczości, ślubowałam, że w panieństwie dokonam życia mego, byle ona łaskawie wysłuchać mnie raczyła; za tę ofiarę moją zostałam uzdrowioną... A więc, Piotrze, wiedz o tem... Piotrze, pamiętaj, iż ja nigdy niczyją nie będę, ja nigdy zamąż nie wyjdę...
Słowa Maryi padały jak ożywcza rosa na zakrwawione serce Piotra. W miarę, jak mówiła czuł słodycz niewypowiedzianą, rozkosz niebiańską i ulgę kojącą. A więc Marya nie będzie niczyją, a nie będąc niczyją, pozostanie zawsze nieco jego wyłączną własnością! Jakże niezrównanie trafnie zdołała ona odgadnąć jedyne skuteczne uśmierzenie na jego ból straszliwy! Jak uroczo wypowiedziała mu wielkie dobrodziejstwo swoje, zmniejszające męczarnie marnego, czczego jego życia.
Przejęty wdzięcznością, Piotr chciał się wywzajemnić i znaleźć słowa wyrażające jej wielką