Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

talną ze swem nazwiskiem i numerem. Uczyniła tak na znak pokory, zapisując się zaś w szereg ubogich chorych szpitalnych, chciała uchronić swą rodzinę od wydatków podróży, zbyt mogących obciążyć ograniczone środki ich utrzymania. Takim to sposobem znajdowała się teraz w wagonie trzeciej klasy „białego pociągu“, którym jechali pielgrzymi i najsrożej dotknięci chorobą nieszczęśliwi, skurczeni bólem, wyczerpani osłabieniem a pędzący obecnie na drugi koniec Francyi, dla znalezienia ulgi lub uzdrowienia. W czternastu pociągach dążących dnia tego do Lourdes, znajdowało się w każdym po trzystu chorych i pięciuset pielgrzymów.
Ksiądz Piotr, niezadowolniony z siebie że zasmucił i przeraził Maryę, mówiąc jej o długości podróży, patrzał wciąż na siostrę wzrokiem czułego i znacznie starszego od niej brata. Miał on lat trzydzieści, był blady, szczupły, czoło miał szerokie i wyniosłe. Załatwiwszy wszystkie formalności odnoszące się do podróży Maryi do Lourdes, zapragnął towarzyszyć jej i w tym celu zapisał się na członka czynnego Przytułku Matki Boskiej Zbawicielki. Na jego sutannie odbijał krzyż czerwony bramowany bronzem, wyróżniający tragarzy szpitalnych. Pan de Guersaint miał na swem szarem ubraniu sukiennem, tylko zwykły, szkarłatny krzyż pielgrzymów. Zdawał się być zachwycony podróżą, oczy jego wciąż biegały w około, na chwilę nie przestawał obra-