Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/855

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ach doktorze, żebyś wiedział, jak jestem zadowolony... Teraz jeszcze, w chwili odjazdu ojca Massias, mówiłem z nim o tej nadzwyczajnej łasce Przenajświętszej Panny... tak, panna de Guersaint musi się czuć niezmiernie szczęśliwą... Od paru lat nie miało miejsca uzdrowienie tak nagłe i zupełne... Matka Boska wykazała moc swoją, a łaska Jej błogosławi naszym usiłowaniom.... Rozgłos o tym cudzie rozejdzie się po całem chrześciaństwie, ukrzepi on wiarę i nieobliczone przyniesie korzyści.
Ojciec Fourcade promieniał radością, co widząc, doktór Bonamy ożywił się również i wygolona wielka twarz jego uśmiechała się, a oczy błysnęły, jakby zbudzone ze zwykłego znużenia.
— O tak, jest to rzecz nadzwyczajna! Istotnie nadzwyczajna! Mam zamiar napisać o tym fakcie osobną broszurę... Nigdy jeszcze cud nie ujawnił się widoczniej... Sprawi to niemało hałasu w świecie całym...
Szli teraz wszyscy trzej razem, a doktór Bonamy zauważył, iż ojciec Fourcade nietylko ociężalej powłóczył chorą nogą, lecz całą prawie siłą wspierał się na ramieniu ojca Massias.
— Ojcze wielebny, czy podagra bardziej ci dokucza?... Zdaje mi się, że cierpisz dzisiaj więcej?...
— Ot lepiej nie mówmy o tem... przez całą noc nie zmrużyłem oka... I trzeba, by atak chwycił mnie właśnie pierwszego dnia zaraz po przy-