Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/812

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ona co innego sprzedawać, w chwilach gdy handel kwiatami ulega zastojowi. Piotr zapłacił za trzy świece wybrane przez Maryę u starej kobieciny; świece były po dwa franki, co bardzo było przyzwoite, jak wyraziła się o nich Marya. Stara kobiecina miała twarz kościstą, nos drapieżnego ptaka a oczy słodkie i chciwe; poczęła im dziękować z wielką uniżonością: „Niechaj Najświętsza Panna z Lourdes pobłogosławi ci, piękna moja panienko, niechaj cię uzdrowi z twoich chorób, ciebie i całą twoją rodzinę!“. Słysząc te słowa, wybuchnęli śmiechem wszyscy troje, cieszyli się i bawili spóźnionemi życzeniami starej przekupki. Matka Boska już spełniła swój cud dla nich, teraz już tylko dziękować Jej należy.
Przybywszy do groty, Marya zapragnęła osobiście złożyć przyniesione dary, zanim klęknie do modlitwy. Stanęli zatem na końcu szeregu a ponieważ niewiele jeszcze było osób, więc po kilku minutach dostali się do wnętrza groty. Z jakiemż przejęciem Marya tu wstąpiła i jakże upojonemi pod wpływem uczuć oczyma, przypatrywała się wszystkiemu, organom samogrąjącym, ołtarzowi srebrem wykładanemu, wotom i świecznikom o zadziwiających kształtach, najeżonych jak brony, gorejących setkami świec, wiecznie odnawianych i płonących. Dotychczas Marya widziała grotę tylko zdaleka, z głębi wózka, do którego była przykutą. Teraz była wewnątrz