Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/802

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzinie trzeciej minut czterdzieści... Bardzobym chciała, aby pan odprowadził nam Maryę wcześnie, bo dobrze byłoby, aby wypoczęła trochę przed podróżą.
Marya, odprowadzając do drzwi siostrę Hyacyntę, zapewniała ją z uśmiechem:
— Bądź o mnie spokojna, droga siostro Hyacynto! Będę grzeczna i rozsądna! Pójdę jeszcze do groty, aby podziękować Najświętszej Pannie.
Pozostawszy we troje, w pokoju napełnionym słonecznemi blaskami, uradowali się ponownie. Piotr przywołał hotelową służącę i kazał przynieść mleka, czekolady, ciastek i wszystkiego, co zdoła tylko wyszukać najlepszego na śniadanie. Jakkolwiek Marya była już po śniadaniu, zaczęła jeść z apetytem, od wczoraj bowiem bezustannie czuła się głodną. Przysunęli stolik do okna i jedli, używając świeżego górskiego powietrza, podczas gdy setki dzwonów kościelnych głosiły tryumf dnia rozkosznie pogodnego. Mówili wszyscy na raz, przerywali sobie i śmieli się bez wyraźnej przyczyny, a Marya rozpoczynała wciąż ponowne opowiadanie szczegółów, zaszłego wczoraj cudu; opowiadała jak następnie zostawiła swój wózek bazylice, a wróciwszy do szpitala spała przez dwanaście godzin bez przerwy. Pan de Guersaint pragnął niemniej opowiedzieć zdarzenia swej wycieczki, lecz wyrazy mu się plątały i mięszał opowiadanie Maryi ze swojem. Wracał zachwycony oglądanemi widokami; naturalny górski cyrk