Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/775

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiem przez nią majątek, pięć kroć sto tysięcy franków, odziedziczyłby w takim razie którykolwiek inny siostrzeniec, o wiele mniej zasługujący, a podobna okoliczność byłaby zasmuciła ich niepomału; myśleli o tem często, lecz myśleli tylko i to z całą naiwnością naturalnego poczucia. Myśli podobne musieli miewać i w czasie modłów przed grotą a Najświętsza Panna, najlepiej wiedząca co się komu przynależy, jaka szczęśliwość powinna stać się udziałem żywych i umarłych, rozsądziła tę sprawę w najwyższej swojej mądrości.
Więc ona umarła... i spojrzawszy na trupa siostry, którą szczerze kochała, pani Vigneron wybuchnęła płaczem.
— Ach, księże kochany, skonała przy mnie, widziałam chwilę, gdy rozstawała się z tem życiem... Co za nieszczęście, iż nie mogłeś przyjść na czas, by pojednać ją z Bogiem... Biedna moja siostra zmarła bez pociechy, jaką kościół udziela a pewną jestem, iż sam widok księdza byłby ulgę jej przyniósł...
Powieki pana Vigneron nabrzmiały również łzami, a ulegając rozczuleniu, zaczął pocieszać swoją żonę.
— Twoja siostra była świętą kobietą i możesz o nią być spokojną, poszła wprost do nieba... wszak nie dalej jak wczoraj była u Świętej Komunii... Tak, niezawodnie, gdyby ksiądz Piotr mógł był być przy jej skonie, byłaby rada. Lecz