Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/701

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jednoczy nasze serca! Jestem zdrowa i szczęśliwa, a silną czuję się tak dalece, iż świat cały podźwignąć jestem gotowa!
Czuł konieczność odpowiedzenia jej czegoś, a musiał kłamać, nie chcąc psuć jej radości, oburzony na samą myśl, zamącenia czystego jej wzruszenia.
— Tak, tak, bądź szczęśliwą, Maryo! Ja także jestem bardzo szczęśliwy i zmartwienia nasze okupione są dniem dzisiejszym.
Mówił te słowa, pomimo bólu, którego doznawał, słuchając Maryi. Zdawało mu się, iż spadł na niego cios, zadany gwałtownie brutalną dłonią zbrojną w siekierę, która cięciem straszliwem, przedzieliła serca ich nazawsze. Dotychczas cierpiącymi byli oboje; była ona dla niego towarzyszką lat dziecinnych, jedyną kobietą, której w niewinności budzących się uczuć pożądał, która pozostała jego, ponieważ niczyją być nie mogła. Lecz teraz ona odzyskała zdrowie, wyszła z piekła udręczeń, a on, osamotniony, pozostawał w niem nadal i już nigdy, nigdy napowrót do niego należeć nie będzie. Myśl ta niespodziewanie stanęła przed nim i napełniła go żalem tak piekącym, że odwrócił oczy zrozpaczony, iż może cierpieć tak bardzo pomimo szczęścia, jakiem promieniała cała postać uzdrowionej Maryi.
Procesya wspinała się coraz to wyżej, a ojciec Massias, nic dokoła nie słysząc, nic nie wi-