Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/674

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

daine, tuż koło niej się znajdował, spojrzała na jaśniejącą jego gwiazdę i została olśniona; zdało się jej, że błyskawica na nią spadła. Oczy Maryi zapaliły się jego blaskiem, wstąpiło w nie życie, promieniejąc z nich teraz siłą nadzwyczajną. Ożywcze soki krążyć poczęły w schorzałem jej ciele a twarz pokryła się rumieńcem; usta okrążył uśmiech błogości i radosnego szczęścia... była uzdrowioną! Piotr ujrzał, jak nagle powstała w swym wózku i, chwiejąc się nieco, strwożona a zarazem szczęśliwa, nie znajdowała słów innych nad powtarzane z pieszczotą:
— Ach Piotrze! mój Piotrze...
Pośpieszył, by ją podtrzymać, lecz Marya usunęła go ruchem ręki i coraz silniej stojąc, zachwycającą mu się wydawała; ubiór nawet dodawał jej uroku, chociaż miała na sobie prostą, czarną wełnianą sukienkę, z pod której wyglądały teraz pantofle; wysmukła jej postać owianą była złotemi puklami włosów, przysłoniętych zaledwie lekką koronkową chusteczką. Dziewicze, jej ciało ulegało obecnie gwałtownemu wstrząśnięciu, odbywała się w niem burzliwa fermentacya, mająca je odrodzić. Władała już teraz nogami, z których opadły więzy krępujące ją dotychczas... Poczuła następnie wytryskujące źródło krwi życie niosącej, krwi przemieniającej ją z dziecka w kobietę, mogącą stać się żoną i być rodzicielką; ostatnia jeszcze zdjęła ją oba-