Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/665

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

należycie, o ile nadwyrężony organ powrócił do normalnych swych funkcyj, wyrokowali na ślepo; jedni twierdzili o miejscowem nabrzmieniu i stwardnieniu, inni zaś, liczniejsi, że dotkniętą jest chorobą mlecza pacierzowego. On jeden, zwróciwszy uwagę na dziedziczność, przyszedł do wniosku, iż chora ulega auto-suggestyi, żyje nieotrząśnięta z wrażenia, wielkiego i pierwszego doznanego bólu; twierdzenie swoje opierał na skracającym się jej wzroku, oczach słupem stojących, twarzy nieruchomej, pogrążaniu się w zadumie; ważnym również był objaw powtarzającego się bólu, który z dolnej części brzucha posuwając się w górę aż do gardła, wywoływał gwałtowne ataki duszności. Tylko nagła i silna wola, żądna otrząśnięcia się z dotychczasowego stanu, mogła ją uzdrowić; niechaj chce wstać, oddychać swobodnie — a przestać cierpieć i stanie na nogi zdrowa, odrodzona; zdarzyć się to może niespodziewanie, jako wynik wrażenia, odebranego w stanie namiętnie pobudzonej egzaltacyi.
Raz jeszcze Piotr uczynił wysiłek, by przestać myśleć, czuł bowiem, iż traci możność wierzenia w objaw cudu, który miał nastąpić. Z zapałem zniknąć pragnął w krzyku, jaki wydobywał ze swych piersi: „Jezu, Synu Dawida, daj uzdrowienie naszym chorym!“, lecz usiłowania jego były próżne... Widział i słyszał tylko doktora Beauclair, który spokojnie i z uśmiechem zapowiadał mu cud mający się objawić; cud spły-