Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/662

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

puścić, iż w pewnych okolicznościach sprzyjających krańcowej egzaltacyi, tłum staje się pośrednikiem wszechwładnej woli, mogącej ujarzmić nawet materyę?.. Tą drogą można było tłomaczyć przyczynę, skutkiem której uzdrowienia spływały w dnie najliczniejszych pielgrzymek, i ujawniały się na istotach najskłonniejszych do egzaltacyi, unoszącej je w ekstazę. Wszystkie tchnienia łączyły się w jedno, wynikająca ztąd siła objawiała się pocieszeniem, nadzieją i życiem.
Myśl o bezwiednem miłosierdziu i współczuciu ludzkiem, wzruszyła serce Piotra. Znów zapanował nad sobą i modlić się począł o Boże zmiłowanie nad ludzką niedolą; pocieszeniem dlań było, iż modłami swemi i on się przyczynić może do uzdrowienia Maryi. Nagle jednak, niedostrzeżoną przez niego łącznością myśli, przypomniał sobie, jak przed wyjazdem do Lourdes, zażądał, by doktorzy wyrzekli swoje zdanie o chorobie Maryi. Wspomnienie to zarysowało się teraz w umyśle Piotra wyraźnie, z całą drobiazgowością szczegółów; widział pokój w mieszkaniu, w którem odbyła się konsultacya, ściany wyklejone były papierem szarego koloru w kwiaty niebieskie, zdawało mu się, że słyszy rozmowę trzech zebranych lekarzy, uprzytomnił sobie ich wnioski. Dwaj, którzy wydali świadectwa, zgadzali się w postawieniu dyagnozy; zdaniem ich nie ulegało wątpliwości, iż chora cierpi na paraliż mlecza pacierzowego; mówili zwolna, po-