Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/639

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szmer rozkołysał tłumy, a ksiądz Judaine szepnął do swego sąsiada:
— Patrz pan, ojciec Massias zajął kazalnicę. Święty to prawdziwy. Słuchaj go pan uważnie.
Znano go powszechnie i gdy tylko ukazał się gdziekolwiek, dusze wiernych rwały się ku niemu, pochwycone wzrastającą nadzieją; mówiono nawet, iż gorąca jego wiara przyczyniała się nie mało do potęgowania ilości cudów. W przekonaniu pątników istniała wiara, iż siła jego głosu i strzelistość modłów, posiadały szczególniejsze względy przed obliczem N. Panny.
Głowy wszystkich obecnych wyciągnęły się ku świętobliwemu ojcu, a wzruszenie wzrosło tem silniej, iż ojciec Fourcade szedł z nim aż do stóp ambony, opierając się na ramieniu ukochanego swego brata w kapłaństwie, brata wybranego z pomiędzy innych i ponad innych sercem przełożonego. Ojciec Fourcade pozostał na miejscu, chcąc się poić słowami mającemi teraz spływać z kazalnicy. Noga dolegała mu dziś bardzo i wykazywał on hart niepospolity, stojąc prosto z twarzą pogodną, uśmiechniętą. Wzrastająca egzaltacya tłumów, radością przepełniała jego serce, przewidywał wielką ilość cudów, zadziwiających uzdrowień, które świat ukorzyć zdołają, ścieląc go do stóp Panny Przenajświętszej i boskiego Jej Syna.