objawiła się temu dziecku, by on, proboszcz w Lourdes, poznał Jej wolę, jako żąda Ona mieć kościół zbudowany, by wierni ze stron najdalszych doń pielgrzymując, modlić się ku uczczeniu Jej mogli. Proboszcz polubił Bernadettę i stał się jej obrońcą; zachowywał się wszakże oględnie, wyczekując decyzyi swojego biskupa.
JE. biskup Laurence w Tarbes nie dawał znaku życia w całej tej sprawie. Zamknąwszy się szczelnie w biskupim pałacu, milczał, jakby wzburzenie umysłów w Lourdes nie interesowało go bynajmniej. Wydał on wszakże surowe rozkazy księżom swojej dyecezyi i żaden z duchownych nie ukazał się dotąd pomiędzy tłumami, gromadzącemi się przed grotą. Czekał; tymczasem zaś pozwalał prefektowi pisać w cyrkularzach urzędowych, iż władze cywilne postępują w zgodnem porozumieniu z władzą duchowną. Nie musiał widocznie wierzyć w pojawienie się zjawisk, godząc się chętniej z lekarzami, którzy widzenia Bernadetty przypisywali chorobliwemu usposobieniu dziewczęcia, skłonnego do halucynacyj. Sceny, mające miejsce koło groty w Lourdes, przybrały od pierwszej chwili zakrój tak niezwykły, iż biskup cichaczem kazał sobie codziennie zdawać z nich sprawę; milczał i zachowywał się obojętnie na pozór, w cuda bowiem nie wierząc, był w obawie, aby kościół, zamięszawszy się niepotrzebnie, nie stracił przez to na swej powadze; ta gorączkowa podnieta umysłów nie mogła inaczej jak mieć smu-
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/369
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.