Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się, że Marya nie poczuła polepszenia po wziętej kąpieli, podążył zafrasowany ku córce.
Odnaleźli Maryę w tejże samej pozie rozpaczy pełnej; patrzała na statuę Matki Boskiej z niemą wymówką, połączoną z osłupieniem, iż wysłuchania prośby swej pozyskać nie zdołała. Nie odrzekła nic ojcu, gdy pochyliwszy się nad nią pieścił i pocieszał ją czułemi słowy; spojrzała tylko ku niemu szeroko rozwartemi i bolejącemi oczami a zaraz potem utkwiła je na nowo w marmurowej postaci Przenajświętszej Panny, jaśniejącej białością w promieniach świateł, jarzących się setkami u podnóża groty.
Piotr czekał stojący na skinienie chorej, by wieźć ją z powrotem do szpitala Matki Boskiej Bolesnej, a pan de Guersaint klęknął pobożnie i modlił się przykładnie. Modlił się następnie dla siebie już tylko, pragnąc, by za pośrednictwem łaski tu działającej, mógł napotkać na swej drodze człowieka, wielkie posiadającego kapitały i by człowiek ten zawierzyć mu zechciał milion franków, ów milion nieodzownie potrzebny dla wypróbowania wynalezionej przez niego metody dowolnego kierowaniu balonami.
Około godziny jedenastej wieczorem, Piotr zostawił pana de Guersaint w hotelu świętych Zjawisk, sam zaś przed położeniem się na spoczynek, poszedł na chwilę do szpitala Matki Boskiej Bolesnej.