Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panie, racz nam zwrócić naszego brata!... Panie, ukaż wolę swoją ku większej chwale Twojej!...
Jeden z pomocników szpitalnych przemógł się i zaczął ściągać spodnie z umarłego człowieka; lecz skostniałe nogi nieustępowały i należało unieść ciało. Drugi pomocnik, zachęcony przykładem kolegi, zbliżył się i rozpinał wytarty czarny tużurek, zwieszający się na zmarłym; pół głosem zrobił uwagę, iż najwłaściwiej byłoby rozciąć nożyczkami ubranie; inaczej stracą dużo czasu i niczego niedokażą, próżna ich robota...
Berthaud patrzał z niepokojem na ich usiłowania. Podszedł ku baronowi Suire i zamienił z nim szybko kilka słów narady. Berthaud, będący z natury swej człowiekiem praktycznym i kierującym się niegdyś na męża stanu, potępiał myśl ojca Fourcade, narażającego się na niemożebną do ziszczenia awanturę. Lecz opór jego okazał się bezskutecznym wobec postanowienia zakonnika; teraz trzeba było brnąć dalej i skończyć co rychlej: tłum czekał, modląc się od rana. Przyśpieszyć więc należało chwilę wyczekiwania i obejść się z trupem, zachowując wszelkie pozory należnego szacunku. Zamiast potrząsać nim dla obnażenia jego ciała, Berthaud zaproponował zanurzenie go w kąpiel w ubraniu. Jeżeli zmartwychpowstanie — będzie dosyć czasu, by zmienić mu ubranie! Powiedział to śpiesznie i szeptem obudwu pomocnikom szpitalnym i po-