Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi skrzydłami z pod jego cienia promieniała twarz blada, oświetlona ogniem bojowym jego oczu.
Wszedłszy do wagonu, natychmiast wyjął z kieszeni srebrne pudełko ze Olejami świętemi. Z przejęciem rozpoczął ceremonię obrządku, wśród hałasu zamykanych drzwiczek i ostatnich nawoływań urzędników kolejowych, naglących resztę podróżnych do zajmowania swych miejsc w wagonach. Naczelnik stacyi spoglądał z niepokojem na skazowki wielkiego zegara, widząc, że musi dodać kilka minut dla załatwienia ceremonii.
— „Credo in unum Deum“ — pół szeptem i śpiesznie mówił ojciec Massias.
— „Amen“ — odpowiedziała siostra Hyacynta, a wraz nią wszyscy obecni.
Kto mógł, uklęknął na twardych ławkach wagonu. Inni składali ręce i żegnali się znakiem Krzyża świętego. A gdy po zwykłych modlitwach nastąpiło odmawianie litanii, głosy zabrzmiały donośnie i błagalnie „Kyrie eleison“ o uzdrowienie fizyczne i moralne, o grzechów odpuszczenie konającemu człowiekowi. Niechaj uzyska rozgrzeszenie nieznanego swego życia, niechaj wejdzie w czystości nieskazanej do królestwa Bożego.
— „Christe, exaudi nos“.