Strona:PL Zola - Kartka miłości.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XXII.

Nazajutrz same praktyczne myśli zaprzątały Helenę. Zbudziła się z poczuciem konieczności czuwania nad swojem szczęściem; drżała z obawy, by nie utracić Henryka przez nieostrożność jaką. W tej porannej, chłodnej godzinie, kiedy pokój spał jeszcze, uwielbiała go, pożądała całą istotą swą. Nigdy jeszcze dotąd nie chodziło jej o to, by być zręczną. Teraz zaś pierwszą jej myślą było, że powinna zobaczyć się z Julją tegoż rana jeszcze. Takim sposobem tylko uniknąć potrafi niedogodnych objaśnień i badań, które wszystko mogą popsuć.
Kiedy przyszła do pani Deberle około dziewiątej godzinie, znalazła ją bladą i z oczami zaczerwienionemi, jak heroina dramatu. Biedna kobieta, jak tylko ją ujrzała, płacząc, rzuciła się w jej objęcia, nazywając ją swoim dobrym aniołem. Nie kochała wcale tego Malignon‘a, oh! przysięgała na to! Mój Boże! co za głupia przygoda! Byłaby umarła, to rzecz pewna! bo teraz czuła, że nie jest wcale stworzona do podobnych rzeczy, do kłamstw, cierpień i tyranji uczucia zawsze jednego i tegoż samego. Jakże się czuła szczęśliwą, odzyskując wolność! Śmiała się z zadowolenia; potem znowu szlochała, błagając przyjaciółkę, by nie pogardzała nią. Na dnie tej gorączki krył się przestrach sądziła, że mąż jej wie o wszystkiem. Dnia poprzedzającego wrócił wzburzony. Zasypała Helenę pytaniami. Ta z zuchwalstwem i łatwością, które ją samą dziwiły, opowiedziała jej historyę jakąś z rozmaitymi szczegółami,