Strona:PL Zola - Kartka miłości.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

widziała, wszystko słyszała i zapamiętała, wszystko z ową miną niewiniątka, co się zdawało nic nie rozumieć. Teraz wynagradzała to sobie, że była rozsądną, że tak długo miała usta zamknięte i oczy obojętne.
— Wiesz, mamo, ten, co to wypuszczał poliszynela, to był stary człowiek, z siwą brodą. Widziałam go dobrze, kiedy firanka odchyliła się... Mały Guirand płakał. A to głupi! nieprawdaż? Powiedziano mu wtenczas, że przyjdzie żandarm i naleje mu wody do zupy, i trzeba było wynieść co, tak krzyczał.. A podczas podwieczorku, to Małgorzata zawalała konfiturami cały swój kostjum mleczarki. Mama jej obtarła ją, krzycząc: „O, brudasie!” Wpakowała sobie konfitury aż do włosów... Ja nic nie mówiłam, alem się dobrze bawiła, patrząc jak się rzuciły na ciastka. Źle są wychowane, nieprawdaż, mateczko?
Zatrzymała się chwil kilka, pogrążona we wspomnieniach, potem spytała znowu z minką zamyśloną:
— Mamo, czy jadłaś te ciastka, co to były żółte, a we środku była biała śmietana? O, jakie to było dobre! jakie dobre!... Cały czas trzymałam talerz koło siebie.
Helena nie słuchała tego dziecinnego szczebiotania. Ale Joanna mówiła, bo to przynosiło ulgę przepełnionej główce. I znowu wdała się w szczegóły balu. Najmniejsza rzecz nabierała u niej ogromnego znaczenia.
— Nie uważałaś, kiedy zaczęto aż tu mój pasek się odpiął. Jakaś pani, której nie znam, przypięła mi go szpilką: Powiedziałam jej: „Bardzo dziękuję pani...” Wtenczas Lucyan tańcząc ukłuł się. „Co tu masz z przodu, co tak kole?” spytał mnie. Ja nic nie wiedziałam i odpowiedziałam mu, że nic nie mam. To Paulina obejrzała mię i wpięła szpilkę jak należy... Nie! ty nie masz pojęcia! tak się popychano, jeden wielki chłopiec, taki niegrzeczny, uderzył Zofję z tyłu tak, że o mało nie upadła. Panny Levasseur skakały obiemi nogami. Nie tak przecie trzeba tańczyć, z pewnością... Ale co najpiękniejszego, widzisz, to był koniec.