Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/463

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Gdybyż jeszcze człowiek mógł się zadowolić, gdybyż miał jakąś radość z tej psiej egzystencyi!... Ah, niewiem, jak oni to robią, ci co palą papierosy i którzy z zadowoleniem drapią się w brodę, pracując. Tak, są tacy, jak się zdaje, dla których tworzenie jest łatwą przyjemnością, przyjemnością, którą porzucić równie łatwo, jak podjąć na nowo, bez wielkiej gorączki. Są zachwyceni, uwielbiają siebie, nie mogą napisać dwóch wierszy, któreby nie miały rzadkiej wartości, któreby niebyły wytworne, niezrównane., Ah! ja bo każdy mój poród odbywam przy pomocy kleszczy, a dziecko mi się wydaje potworem. Jakim sposobem człowiek może być tak odartym z powątpiewania, aby był w stanie wierzyć w siebie? Zdumiewa mnie, kiedy widzę tych zuchów, którzy drogim wszystkiego zajadle zaprzeczają, tracących wszelki zmysł krytyczny, wszelki zdrowy pogląd, skoro chodzi o ich bękarty. Eh! książka, to rzecz zawsze brzydka! Trzeba było nigdy nie zajrzeć po za kulisy, aby ją ukochać... Nie mówię o tym kale wymyślań, którym cię obrzucają. Zamiast mi sprawiać przykrość, podnieca on mię tylko. Widzę takich, których wzruszają napaści, którzy odczuwają niezbyt dumną potrzebę stworzenia sobie sympatyi. Prosta fatalność natury; niektóre kobiety umierały z tego, że już niepodobały się nikomu. Zniewaga, to rzecz zdrowa, niepopularność to szkoła męzkości, nic tak niepodtrzymuje ducha