Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szturmem, splądrować, zniszczyć, mimo braku sił w swem wyschłem, ośmdziesięcioczteroletniem ciele.
Po chwili dodała, przepysznym gestem ironicznym wskazując na drzwi doktora:
— I gdybyż to jeszcze z całą swoją wiedzą zdołał on poznać wszystko!
Klotylda stała nieruchoma, może zmieszana, z oczyma wciąż spuszczonemi na dół. Jęła wreszcie szeptać półgłosem, jak gdyby mówiła do siebie samej:
— To prawda, wszystkiego poznać, zbadać nie potrafi... Zawsze tam pozostanie coś tajemniczego... I to mię właśnie gniewa; o to się właśnie niekiedy sprzeczamy, nie mogę bowiem, idąc jego śladem, odrzucić tajemnicy na bok: niepokoi mię ona często aż do męczarni... To wszystko, co tam rozkazuje i działa wewnątrz duszy, wszystkie te siły nieznane...
Głos jej w tem miejscu jeszcze bardziej przycichł, aż wreszcie zmienił się w szept niezrozumiały.
Wówczas Martyna, od chwili już zasępiona, zaczęła prawić na swój sposób:
— Jeżeli to przecież prawda, panienko, że pan gotuje sobie potępienie wieczne temi obrzydliwemi papierami? Powiedz sama, czy my na to możemy patrzeć obojętnie?.. Ja pierwsza, jak mię widzisz, gdyby mi kazał rzucić się na dół z tarasu, zamknęłabym oczy i rzuciłabym się, ponieważ wiem, iż on zawsze postępuje sprawiedliwie. Lecz o jego zbawienie, ach! gdybym tylko mogła, troszczyłabym się nawet wbrew jego woli. Wszelkiemi środkami, tak jest, wszelkiemi środkami