Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nować nad nim niepodzielnie i zostać jego samodzielną władczynią. Natychmiast więc powołała się na samego Pascala: nieprawdaż, że kobieta powinna koniecznie zawrzeć śluby małżeńskie, pozostawanie bowiem niezamężną, narażanie się na staropanieństwo sprzeciwia się nawet prawom przyrody.
Doktór poważnie, nie spuszczając oczów z Klotyldy, potwierdził wywody matki.
— Tak, tak, należy wyjść za mąż... Ależ ona sama wie o tem, jest przecież za rozsądną, ona wyjdzie za mąż...
— Ba! — przerwał Maksym — czy naprawdę będzie to dobrem?.. Małżeństwo dzisiaj nieraz tyle sprawia zgryzot; takie mnóstwo obecnie niedobranych par małżeńskich!
A potem dorzucił, odważając się ostatecznie:
— Nie wiesz tedy sama, co masz ze sobą robić?.. A zatem moja droga, powinnaś przyjechać do Paryża, by mieszkać razem ze mną... Zastanowiłem się, że niepodobna mi brać na siebie ciężaru takiego, jakim jest dziecko. Stan mojego zdrowia nie pozwala na to. Czyż ja sam nie jestem dzieckiem, nie jestem chorym, potrzebującym opieki troskliwej?.. Ty się mną zajmiesz; ty nie odstąpisz mnie z pewnością w chwili, gdy stanowczo i ostatecznie utracę władzę w nogach.
Tu głos jego nabrał jakiegoś odcienia łzawego, gdyż rozczulił się nad sobą samym. Widział się już z góry bezsilnym, ją zaś przy swem łożu jako siostrę miłosierdzia; jeżeli tedy zgodzi się pozostać panną, on z całą ochotą zapisze jej majątek, byle tylko ojciec nie do-