Strona:PL Zola - Życzenie zmarłej.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Cyt, mówił gorączkowo, ja was nierozumiem.
— Wiemy o wszystkiem, ciągnęła Joanna, dale. Nie damy panu umrzeć, zabierzemy cię, abyś zakosztował zasłużonego szczęścia.
Daniel opadł bezsilnie na poduszki.
Teraz przystąpił do niego Jerzy.
— Ulituj się nademną, drogi przyjacielu, błagał. Usłysz mnie... Ośmnaście lat żyliśmy jak bracia.. Ja nie mogę ciebie pozostawić na pastwę cierpień. Widzisz — wszak jestem spokojny...
— Jam jeszcze piękniejszy, z uśmiechem wyszeptał Daniel... Za chwilę umrę... Dzieło poprowadznne do końca. Jedno mi tylko przykro... Mówicie, że wam wszystko wiadome, a tego nie wiecie, że umieram szczęśliwy...
A gdy Jerzy szlochać począł, konający ujął go za rękę.
— Wszak zawsze kochać ją będziesz? A teraz dajcie mi spocząć.
Spojrzał jeszcze wzrokiem skliwości pełnem na Joannę, westchnął głęboko, pochylił głowę na bok i począł konać.
— Danielu nie możesz umrzeć, ja ciebie kochałam, jęknęła Joanna jak szalona.
Ostatkiem sił odparł:
— Nie mów tak, pani nie zadawaj mi bolu! Chcesz mnie pocieszyć kłamstwem: Nie, nie!.. Podajcie mi wasze ręce.