Strona:PL Zola - Życzenie zmarłej.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zasłużył się około szczęścia Joanny. Drżał na samą myśl, iż mogłoby wyjść na jaw kiedyś, że to on tak ważny w skutkach list napisał. Wówczas bowiem — mniemał — Joanna przystała by go kochać.
Jerzy również był zachwycony. W Joannie rozmawiającą prawie wyłącznie z Danielem wpatrywał się jak w obraz.
W końcu trzeba było opuścić błękitny salonik. Obaj panowie, przyrzekli, że niebawem pokażą się znowu. Obaj pozostawili swe serca w tem miłem zaciszu.
Trzy następne miesiące przeszły Danielowi wśród ciągłej uciechy. Kiedy jeszcze nie był tak szczśliwy pragnął jednego tylko, aby ten raj tajnej miłości nigdy nie runął w gruzy.
Nie mógł się jednak oprzeć pokusie napisania nowego listu do Joanny. Brzmiał w nim ton rozkosznego upojenia. „Żyjmy tak nadal, pisał. Niczem więcej nie chcę być dla Pani nadto czem jest śmiertelny człowiek dla Bóstwa, modlitwą, uwielbieniem, kornem podnóżem“. Za jednym listem, poszedł drugi trzeci...
Joanna bez oporu poddawała się przemocy tego czystego ducha, który zapałał miłością do śmiertelnej istoty. Uważała go za swego strażnika, za niewidomą podporę, wstrzymującą ją od upadku.